Medard Masłowski
Ambasada RP w Ałmaty
O
deportacji Polaków do Kazachstanu
Kazachstan w historii Polski i Polaków kojarzy
się z tragicznymi stalinowskimi wywózkami i tułaczym życiem w azjatyckich
stepach. Jednak w większości wypadków nasza wiedza na ten temat pochodzi z
pamiętników zesłańców lat wojennych ( 1939-41), a zatem relacji ludzi, którzy
powrócili do kraju. W zasadzie nie ma relacji zawierających przeżycia tych
ludzi, którzy byli deportowani do Kazachstanu w latach 1936-1939, gdy na
zesłaniu znalazły się całe polskie rodziny z zachodnich kresów Związku
Radzieckiego, głównie z Ukraińskiej SSR.
Polacy byli pierwszą mniejszością
narodową w ZSSR, która była poddana grupowym represjom w latach 1936-1938, w
oparciu o przynależność narodową, a nie klasową. W tych czasach jednoznacznym
było stwierdzenie: Polak - wróg narodu. Byli oni masowo wysiedlani z miast i
wiosek Ukrainy i Białorusi do azjatyckiej części ZSRR, głównie do
Kazachstanu.
Masową akcję deportacji Polaków poprzedziła latem 1935 r.
decyzja o wyrzuceniu z Komunistycznej Partii Ukrainy całego kierownictwa
polskiego rejonu mniejszościowego Marchlewszczyzny. Po antypolskiej
kampanii propagandowej, wiosną 1936 rozpoczęły się masowe represje. Stanowiąca
podstawę deportacji uchwała Rady Komisarzy Ludowych ZSRR z 28 kwietnia 1936
określała liczbę podlegających jej gospodarstw polskich na 15 tysięcy.
Szacowano, iż będzie to w sumie około 45 tysięcy osób. W drugiej połowie 1936
roku do Kazachskiej SSR przesiedlono jednak mniej rodzin (gospodarstw), ponad 14
tysięcy. Poza mieszkańcami wsi z pasa nadgranicznego deportacją objęto także
rodziny polskie z miast Nowgorodu Wołyńskiego, Płoskirowa i Żytomierza.
Ponieważ, jak podsumowując akcję obliczyło NKWD, średnia liczba osób w
gospodarstwach poddanych deportacji wyniosła nie 3 osoby, jak zakładano, lecz
4,8 i w rezultacie deportowano 20 tys. gospodarstw, należy więc przyjąć, że
objęła ona ponad 96 tysięcy osób, w tym liczbę Polaków należy szacować na ok. 70
tys. (pozostali to rodziny niemieckie).
Akcją deportacyjną objęto też
tysiące Polaków z Białoruskiej SSR. O skali tych represji nie mamy wiarygodnych
danych. Wiemy tylko tyle, iż deportacje białoruskich Polaków głównie do
Kazachstanu miały miejsce znacznie później niż te przeprowadzone na
Ukrainie. Wywózki z terenu utworzonego w 1932 roku polskiego regionu
narodowościowego tzw. Dzierżyńszczyzny, rozpoczęły się wiosną 1938 i objęły
prawie całą ludność polską, przy czym nie są znane żadne liczby. Zważywszy, iż w
drugiej połowie lat trzydziestych Dzierżyńszczyznę zamieszkiwało ok. 45 tys.
ludzi, przyjmuje się roboczo, że było to nie mniej niż 20 tys.
osób.
Warunki materialne i klimatyczne, w jakich znaleźli
się Polacy, były nadzwyczaj trudne. Rozmieszczono ich na terytorium, gdzie
wcześniej nie było żadnych osad. Zakładano więc w stepie osady, które
najczęściej nosiły nazwę numeryczną tzw. punkt (toczka). Dopiero później zaczęto
nadawać nazwy własne. Mimo braku możliwości ucieczki, osadników poddano surowemu
reżimowi. Ich status specpieresieleńców oznaczał ograniczenie wolności
osobistej i zobowiązywał do comiesięcznego meldowania się u komendanta;
obowiązywały specjalne regulacje prawne, zakazujące np. swobodnego poruszania
się. Zabroniono korespondencji z najbliższymi. Bardzo ciężko było z
zaopatrzeniem w żywność, nawet chleb był dostarczany bardzo nieregularnie, w
ogóle nie było warzyw itp. Stąd masowe choroby. Dużym kłopotem było
zdobycie opału.
Nauka dla dzieci nie była organizowana - nauczyciele nie
otrzymywali pensji, więc poszukiwali takiej pracy, która pozwoliłaby im wyżyć.
Zresztą z czasem, po otwarciu szkół, przez wiele długich lat Polacy mogli uczyć
się tylko w miejscowych szkołach podstawowych. Dalsza edukacja nie była dla nich
możliwa.
Polacy wytrwali dzięki olbrzymiemu hartowi ducha i pomocy
Kazachów, którzy wyssawszy z mlekiem matki zasady stepowej gościnności oddawali
gościom-niewolnikom ostatnie co mieli, ciepłą odzież czy chleb. Chociaż sami
byli biedni uczyli jak można wyżyć w tym surowym klimacie.
W przetrwaniu
najgorszego pomogła im religia. Przywieźli ze sobą książeczki do nabożeństwa. Z
braku księży, życie religijne organizowały kobiety.
Zdecydowane
działania rusyfikacyjne spowodowały utratę języka polskiego, którym posługiwało
się jedynie najstarsze pokolenie. Język polski był używany tylko w pierwszym
okresie zsyłki, w zasadzie do momentu wejścia zorganizowanych struktur
państwowych , tj. urzędów i szkół. Od tego czasu, w trosce o przyszłe losy
dzieci, rodzice świadomie unikali języka polskiego w kontaktach rodzinnych,
bowiem niedostateczna znajomość rosyjskiego i ujawnienie posługiwania się
językiem polskim utrudniały polskiej młodzieży dostęp do szkół i możliwość
uzyskania pracy. W atmosferze powszechnego zastraszenia utrudnione było
przekazywanie wspomnień o stronach rodzinnych, przyczynach deportacji i
pierwszych latach życia w nowych warunkach. Bezpieczniej było nic nie wiedzieć.
Tłumaczy to niski stan wiedzy Polaków kazachstańskich, zwłaszcza młodego
pokolenia, o własnych dziejach. Zbyt duża wiedza mogła być przyczyną dodatkowych
kłopotów. Dopiero śmierć Stalina i zmiany polityczne stopniowo
zatrzymywały rozkręcone koło zamachowe państwowej machiny. Chociaż Rada
Ministrów ZSRR przyjęła 5 lipca 1956 r. postanowienie nr 1439-649 O likwidacji
niektórych ograniczeń w prawnym położeniu specprzesiedleńców, to
specjalny nadzór nad Polakami był zlikwidowany dopiero w 1956 roku, a więc po
długich 20 latach.
Polskie rolnictwo tradycyjnie było dobrze rozwinięte, a
Polska, dysponując ukraińskimi czarnoziemami, była spichlerzem Europy. Z
kolei duży popyt na polskie zboże (tylko Anglia aż 1/3 zbóż sprowadzała z
Polski) wpływał na dynamiczny rozwój polskiego rolnictwa. W
rezultacie Polska osiągnęła jeden z najwyższych wskaźników produkcji
rolnej w Europie. Ponadto polskie rolnictwo charakteryzowała stosunkowo wysoka
kultura rolna: w folwarkach zakładano stawy rybne, sadzono drzewa owocowe,
pielęgnowano ogrody warzywne, rozwijano rzemiosło. Stąd też polscy rolnicy,
deportowani do Kazachstanu, od pokoleń byli fachowcami i mimo wysoce
niesprzyjających warunków potrafili zagospodarować kazachskie stepy. Co więcej,
ich pozytywne doświadczenia w zagospodarowywaniu nieużytków stepowych, były
decydujące w podjęciu w latach pięćdziesiątych decyzji o tzw. celinie.
Niestety przez cały ten okres nie mówiło się o wkładzie polskich przymusowych
przesiedleńców-rolników w tworzenie i rozwój rolnictwa na tym terenie. Pamiętać
należy, że w czasach ZSRR Kazachstan nazywany był spichlerzem Kraju Rad.
Również obecnie Kazachstan jest zapleczem zbożowym dla byłych republik. W
ostatnich latach corocznie eksportuje się blisko 4 mln. ton zboża, z czego ponad
90% właśnie do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.
Rola
polskich rolników w rozwój rolnictwa kazachstańskiego jest nadal
niedostrzegana. Nadal bardziej pamięta się o martyrologii narodu polskiego
w śniegach i bezkresach Syberii i stepach Kazachstanu, aniżeli o wkładzie
Polaków w zagospodarowanie i rozwój tych ziem. Wydaje się, że zmiany jakie
w ostatnich latach nastąpiły w niepodległym Kazachstanie, sprzyjać będą
ukazywaniu i docenianiu roli Polaków (a także Niemców) w rozwoju współczesnego
rolnictwa kazachstańskiego, co dałoby chociażby moralną satysfakcję dla potomków
tych, którzy dokonali tego, co wydawało się w tamtych warunkach
niemożliwym. Zresztą i obecnie stan gospodarstw rolnych i zagród
polskich rolników w Kazachstanie np. w takich miejscowościach jak: Jasna Polana,
Oziornoje, Podolskoje, Zielony Gaj czy Donieckoje wyróżnia się
zagospodarowaniem, porządkiem i czystością. Dlatego obchody tej rocznicy należy
również wykorzystać dla dowartościowywania Polaków kazachstańskich i
budowania m. in. poczucia godności i dumy z wykonanej pracy.
